Loading...
TVP 1 - 2024-03-12 00:25
dramat
Historia ta, chociaż nieprawdopodobna, wydarzyła się naprawdę w 1972 r., szeroko donosiły o niej media. Dwa lata później ukazała się książka Piersa Paula Reada opisująca dramat, jaki rozegrał się w Andach, na wysokości ok. 3,5 tys. metrów n.p.m. Właśnie ta książka posłużyła za kanwę scenariusza przejmującego filmu Franka Marshalla, przypominającego nam, jak niewiele każdego dnia naszego życia dzieli zwyczajność od horroru, jak w sytuacji ekstremalnej to, czym dotąd żyliśmy, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, jak łatwo człowiek subtelny może zamienić się w zwierzę, a ktoś małego ducha nagle zdobyć się na wielkość. 13 października 1972 r. urugwajski samolot wyrusza do Chile, wioząc na mecz urugwajską drużynę rugby. Oprócz zawodników na pokładzie są także krewni i przyjaciele graczy. Wszystkim dopisują humory, chociaż prognozy nie zapowiadają najlepszej pogody. Nad Andami warunki atmosferyczne gwałtownie się pogarszają. Gęsta mgła i porywisty wiatr sprawiają, że maszyna zahacza o skaliste wierzchołki gór, traci sterowniki, a następnie pęka na pół. Ogon samolotu spada na ziemię, pęd powietrza porywa kilka osób, chwilę później przednia część kadłuba osiada z hukiem na zaśnieżonym zboczu góry. Pasażerowie siedzący w tej części samolotu w większości przeżywają katastrofę, chociaż jest także kilkoro rannych. Najciężej poszkodowani piloci niebawem umierają, ich los podzieli jeszcze paru rannych pasażerów. Reszta - przerażona i zszokowana - próbuje zrozumieć, co się stało. Wszyscy są przekonani, że lada chwila rozpocznie się akcja poszukiwawcza, że następnego dnia przybędzie ratunek. Antonio, kapitan drużyny, przejmuje dowodzenie. Pod jego okiem z resztek foteli i znalezionych w luku bagażowym walizek udaje się zrobić schronienie przed sięgającym trzydziestu stopni mrozem, lodowatym wiatrem i głębokim śniegiem. Wszyscy dostają ciepłe ubrania, a skromne zapasy żywności są sprawiedliwie rozdzielane między tych, co ocaleli. Ale spodziewany ratunek nie nadchodzi. Po ośmiu dniach rozbitkowie dowiadują się z rozpaczą ze znalezionego radia tranzystorowego, że zaprzestano poszukiwań, gdyż uznano, że nikt nie mógł przeżyć katastrofy i tak ekstremalnych, wysokogórskich warunków. Ocalali ludzie nie zamierzają jednak się poddawać. Trzej ochotnicy podejmują wyprawę w celu odnalezienia ogona samolotu, licząc, że znajdą tam baterie, które pomogą uruchomić uszkodzone radio i nadać komunikat. Niestety, chociaż udaje się odnaleźć baterie, radio nadal nie działa. Gdy kończą się resztki żywności, rozbitkowie stają wobec widma śmierci głodowej. Nie mając innego wyjścia, przełamując opory moralne i wstręt, decydują się na dokonanie aktu kanibalizmu: zaczynają zjadać zwłoki współtowarzyszy, którzy nie przeżyli upadku samolotu. Lawina, która schodzi pewnej nocy, zabija kolejnych osiem osób, w tym także Antonia. W tej sytuacji dowodzenie grupą przejmują Roberto - zawodnik rugby, a na co dzień student medycyny, oraz Nando, który stracił w katastrofie matkę i siostrę. Po 60 dniach spędzonych w górach silny psychicznie Nando dochodzi do wniosku, że dalsze czekanie zakończy się śmiercią wszystkich ocalałych. Przekonuje Roberta, że trzeba ruszyć po pomoc. Pierwsza próba, w którą wyruszają z jeszcze jednym z kolegów, kończy się fiaskiem, wszyscy trzej omal nie zamarzają z wychłodzenia i głodu. Ale Nando nie odpuszcza. Przekonuje kolegów, że trzeba spróbować ponownie. Jeśli dotrą do chilijskich dolin, sprowadzą ratunek.