Loading...
TVP Kultura - 2024-04-27 00:30
film fabularny
Debiut 29 - letniego Jeana - Luca Godarda w opinii wielu krytyków i historyków kina stał się właściwym początkiem nowej fali i jej najbardziej reprezentatywnym obrazem, choć poprzedziły go trzy dzieła innych francuskich "nowofalowców": "Piękny Serge" Claude'a Chabrola, "Hiroszima - moja miłość" Alaina Resnais i "Czterysta batów" Francois Truffauta. Daleki od doskonałości formalnej i błahy tematycznie "Do utraty tchu" ma jednak wagę manifestu. W 1960 r. uhonorowano go za reżyserię Srebrnym Niedźwiedziem na MFF w Berlinie i Nagrodą Jeana Vigo. Pomysłem tego filmu, naszkicowanym krótko przez Truffauta, interesował się początkowo Edouard Molinaro. Godardowi sam pomysł nie podobał się zbytnio, ale od dawna chciał zrealizować film o ludziach ogarniętych obsesją śmierci. Zdał się na improwizację, która urosła do rangi metody i sprawiła, że efekt końcowy niewiele miał wspólnego z pierwotną ideą. Godard temat zredukował do kilku zaledwie wyrazistych sytuacji. Cały film zrealizował za minimalną kwotę 45 mln starych franków (4, 5 tys. nowych) w ciągu czterech tygodni, w naturalnych wnętrzach oraz plenerach Paryża i Marsylii. Główne role powierzył wschodzącej wówczas gwieździe francuskiego kina Jeanowi - Paulowi Belmondo oraz dobrowolnej hollywoodzkiej "banitce" Jean Seberg, ulubienicy krytyków i młodych reżyserów skupionych wokół prestiżowego miesięcznika "Cahiers du cinema". Nowatorstwo filmu Godarda widoczne jest na wielu płaszczyznach. Rozbieżności z obowiązującym wówczas modelem kina zaczynają się w przebiegu intrygi: działaniami bohaterów "Do utraty tchu" nie kieruje logika, co dotychczas było fundamentem scenariusza. Dotyczy to zarówno racjonalnej, mieszczańskiej Patricii, jak i jej ekranowego partnera, Michela, spontanicznego, niezależnego, nastawionego wręcz nihilistycznie. Film przypomina ciąg skeczów pozostających na pierwszy rzut oka bez żadnego związku. Dialogi są - z punktu widzenia dramaturgii - bardzo marginesowe, błahe, nie posuwają naprzód akcji, ale jednocześnie dobitnie określają mentalność postaci. Film zaskakuje również od strony technicznej: zdjęcia kręcono niemal wyłącznie z ręcznej kamery, miejscami są wadliwie naświetlone, zamazane. Zamiast montażem ciętym Godard łączy często sceny gwałtownymi przeskokami kamery, co daje wrażenie "dokumentalności", autentyzmu, dokonywanego na gorąco zapisu codzienności. Łącząc wątki sensacyjne i śmiały, jak na tamte czasy, erotyzm z pewnymi wartościami filozoficznymi, młody reżyser pozyskał zarówno szeroką widownię z przedmieść, jak i snobistycznych paryskich intelektualistów. Michel, lekkoduch zbuntowany przeciwko normom społecznym, kradnie w Marsylii samochód i udaje się na północ kraju. Znalezionym w schowku szoferki rewolwerem zabija po drodze policjanta, po czym pieszo i bez grosza przybywa do Paryża. Tu otrzymuje czek, którego jednak nie może sam zrealizować. Szukając pośrednika, poznaje młodą Amerykankę, Patricię, która studiuje i dorabia uliczną sprzedażą gazet. Umawiają się na wieczór.
(A BOUT DE SOUFFLE)
Dramat sensacyjno - obyczajowy, 87 min, Francja 1959 Scenariusz i reżyseria: Jean - Luc Godard Występują: Jean - Paul Belmondo, Jean Seberg, Henri - Jacques Huet, Liliane David, Jean - Pierre Melville, Claude Mansard, Van Doude, Daniel Boulanger i inni Tymczasem Michel zostaje rozpoznany przez policjantów, ale ucieka im, a okradłszy nieznajomego zdobywa trochę grosza. Gdy Patricia wraca do domu, zastaje go w swoim łóżku. Kochają się, po czym dziewczyna oznajmia kochankowi, że najpewniej jest z nim w ciąży. Michel proponuje jej wyjazd do Włoch. Nazajutrz kradnie kolejny samochód i próbuje go sprzedać. Zdobywszy sumę niezbędną do opuszczenia stolicy, wraca do Patricii i ponawia propozycję. Dziewczyna nie zgadza się jednak na wspólny wyjazd. C