Loading...
TVP Kultura - 2024-07-27 07:45
film dokumentalny
Latem 1941 roku starsi bracia Bernarda wstąpili w szeregi Armii Krajowej. Małolat pozazdrościł im kombatanckich przewag. Zszedł do podziemia przy pomocy prostego fortelu - postarzył się o rok. I tak już zostało. W oficjalnych dokumentach Ładysza figuruje fałszywa data urodzenia. Dlatego składane w 1997 roku gratulacje i życzenia z okazji 75. urodzin mistrza były, jak przyznał jubilat - przedwczesne. Wieloletni solista Opery Warszawskiej, a następnie Teatru Wielkiego zapisał się w pamięci rzesz melomanów jako znakomity wykonawca czołowych partii w wielu operach, między innymi w "Borysie Godunowie" Musorgskiego, "Eugeniuszu Onieginie" Czajkowskiego, "Don Carlosie" Verdiego i "Strasznym dworze" Moniuszki. Występował często z orkiestrami symfonicznymi w repertuarze oratoryjnym i kantatowym, nie stronił od operetki, śpiewał w kościołach, nie bał się też zabawiać na estradach amatorów popularnych przebojów, choć czasy koncertów "trzech wielkich tenorów" ukazujących swój kunszt w strawniejszych dla milionów gatunkach muzyki "lekkiej, łatwej i przyjemnej" jeszcze nie nadeszły. Stawał na planie filmowym - dość przypomnieć wspaniały epizod w "Ziemi obiecanej" Wajdy, jeździł wraz z żoną Leokadią z recitalami do amerykańskiej Polonii. Dla dość przypadkowej, mało wyrobionej publiczności śpiewał w małych salkach ten sam Ładysz, którego oklaskiwali ekskluzywni goście Carnegie Hall, artysta, który święciłtriumfy wśród wymagającej publiczności Waszyngtonu i Filadelfii za partie w "Jutrzni" Pendereckiego. Czy zatem, jak twierdzili niektórzy krytycy, roztrwonił dany mu talent i w rezultacie nie osiągnął pozycji stosownej do głosowych predyspozycji? Bernard Ładysz przyznał po latach, iż przeszkodami w międzynarodowej karierze były: absolutne pierwszeństwo dawane rodzinie oraz lenistwo. Nie chciało mu się uczyć języków obcych. Rosyjski opanował dobrze dzięki twardej szkole sowieckich łagrów, włoskiego nauczył się podczas pobytu w Italii. Ale już z angielskim było bardzo kiepsko, a w tym właśnie języku spisywane są zwykle w świecie kontrakty. Stawiał na nich swój podpis - i dopiero na miejscu okazywało się, co podpisał oraz za ile... Upust oburzeniu dawałgłośno i dobitnie. Nie tylko wobec mało kompetentnych lub nie do końca kryształowej uczciwości menedżerów. Pokrzykiwał chętnie, potężnym basem, także na niektórych dyrektorów, reżyserów, dyrygentów oraz kolegów po fachu - śpiewaków, zyskując pokaźne grono nieprzyjaciół i zaprzysięgłych wrogów. Ów brak dyplomatycznych talentów przejawiał się nie tylko w sytuacjach zawodowych, ale i codziennych, z bądź to nieprzyjemnym, bądź komicznym skutkiem. Bernard Ładysz jest dziś na artystycznej emeryturze, za to sceniczną karierę rozpoczyna, z powodzeniem, jego syn Maciej. Także bas!