Loading...
TVP Historia - 2024-10-04 09:20
film dokumentalny
"Nikt z nas nie zdawał sobie sprawy - wspomina Jerzy Stefan Stawiński, kiedyś dowódca kompanii łączności pułku AK"Baszta", później pisarz i scenarzysta - że możemy aż 63 dni kotłować się w tej historii. Wydawało mi się na początku, i każdemu z nas, że albo my opanujemy tę Warszawę, albo zginiemy wszyscy. Tymczasem okazało się, że możemy tu się utrzymać przez ponad dwa miesiące! Kosztem dwustu tysięcy ofiar, głównie ludności cywilnej..." Gdy powstanie upadło, w zrujnowanej Warszawie zostali umarli, a żywi długimi kolumnami wymaszerowali ze skazanej na zagładę stolicy. Żołnierze trafili do obozów jenieckich, cywile do obozu przejściowego w Pruszkowie. Niektórym wojskowym udało się uniknąć niewoli, przemknąć przez niemieckie kordony, schronić u krewnych na prowincji. Gdy front przetoczył się dalej na zachód, wrócili do swojego miasta. A tam już na nich czekano. Wielu bohaterów zostało zatrzymanych. Przesłuchiwali ich i torturowali oprawcy posługujący się nie tylko rosyjskim, ale także - o zgrozo! - polskim językiem. Jeszcze straszniejsze dla skazanych na wieloletnie więzienie, albo nawet na śmierć kombatantów były sentencje hańbiących wyroków: "za współpracę z hitlerowskimi okupantami", "za szpiegostwo na rzecz Niemców"! Los żołnierzy podziemia aresztowanych przez nową władzę i jej sowieckich dysponentów nie odwiódł wielu uwolnionych ze stalagów bojowników od powrotu do ojczyzny. Wraz z przebywającymi w kraju kombatantami posłuchali rozkazu pułkownika Radosława i w sierpniu - wrześniu 1945 roku wzięli udział w akcji ujawniania się byłych akowców. Dostali odpowiednie dokumenty i parę lat spokoju. Do 1949 roku, kiedy zostali uwięzieni oraz skazani za przynależność do nielegalnej organizacji i chęć obalenia ustroju socjalistycznego. Rzeczywiście, wielu z nich szczerze marzyło o obaleniu komuny, ale do konspiracji nie należało. Dyspozycyjni sędziowie uznali utrzymywanie koleżeńskich kontaktów z towarzyszami broni za działalność konspiracyjną. Dopiero po śmierci Stalina ludzie zaczęli wychodzić z więzień. Do kraju wróciła część akowców przebywających dotąd na emigracji. A we Francji elegancka publiczność festiwalu w Cannes oklaskiwała "Kanał" Andrzeja Wajdy zrealizowany na podstawie opowiadania Jerzego Stefana Stefańskiego. Znawcy chwalili reżysera za oryginalność wizji - zamknięcie bohaterów w izolowanym, podziemnym świecie kanałów. Jakże to świeży i pomysłowy chwyt formalny! Odwilż nie trwała długo. Władze znów przykręciły śrubę. Byli żołnierze musieli czekać lata na zwycięstwo "Solidarności", a potem jeszcze półtorej dekady na otwarcie wytęsknionego Muzeum Powstania Warszawskiego. Muzeum nareszcie jest, eksponuje i nadal gromadzi dramatyczne pamiątki czynu zbrojnego sprzed 60 lat, o którym w filmie opowiadają kombatanci - m.in. Zofia Szymańczuk, dr Anna Borkiewicz - Celińska, Jan Kurdwanowski, Tadeusz Sułowski i prof. Jan Ciechanowski. Ich wspomnienia ilustrują dramatyczne kadry archiwalnych filmów kręconych w ogniu walki przezakowskich kamerzystów.