Loading...
TVP Polonia - 2024-10-03 16:00
telenowela dokumentalna
"Dusza z ciała uleciała". Śmierć w średniowieczu nie była kresem istnienia, ale bramą do życia wiecznego. Zawołanie memento mori, czyli pamiętaj o śmierci, towarzyszyło ludziom tamtych czasów od urodzenia. Żeby zasłużyć na życie wieczne trzeba było żyć cnotliwie: modlić się, dobrze czynić i unikać pokus, a przed śmiercią się wyspowiadać, dostać rozgrzeszenie i ostatnie namaszczenie. Kapłan świętymi olejami robił znak krzyża kolejno: na powiekach, uszach, nozdrzach, ustach, rękach i nogach chorego. Obrządek różnił się w zależności od płci. Gdy umierała kobieta, kapłan tylko polewał miejsca olejem, ale znaki krzyża robiła inna niewiasta asystująca przy namaszczeniu. Ważne było także załatwienie spraw doczesnych - spłata długów, zakończenie waśni, pojednanie się z rodziną i rozdysponowanie majątku, jeśli ktoś takowy posiadał. Stanisław ze Skarbimierza pozostawił całą listę okrutnych tortur, które miały czekać w piekle na zatwardziałych grzeszników: biczowanie, okaleczanie, ćwiartowanie, wieszanie za różne części ciała, ogień piekielny dla cudzołożników, podtopienia dla skąpców, zbójców diabły miały przysypać kamieniami, a pysznych zrzucić w przepaść. XV - wieczny teolog Jakub z Paradyża dodawał, że dusze potępieńców będą wrzucane kolejno do gorącej smoły, ognia, lodowatej wody i kotła z wrzątkiem. Jak w średniowiecznej Polsce sprawdzano czy zmarły na pewno nie żyje? W jaki sposób wyglądał pochówek chłopa, mieszczanina, szlachcica, a jak króla? Uchylając rąbka tajemnicy możemy jedynie dodać, że średniowieczne cmentarze były jednym z najruchliwszych miejsc i wcale nie myślimy tu o korowodzie duchów.