Loading...
TVP Kultura - 2024-09-04 10:10
film obyczajowy
Wychowany w biednej, świętokrzyskiej wsi Zbyszek marzy, by wyrwać się z niej i zasmakować lepszego życia. Kiedy jednak jego kariera piłkarska, a potem studia prawnicze okazują się niewypałem, staje wobec trudnego dylematu: próbować dalej czy osiąść na ojcowiźnie? Scenariusz "Księstwa" powstał na podstawie wątków trzech powieści Zbigniewa Masternaka: "Niech żyje wolność", "Chmurołap" i "Scyzoryk". Przedstawiony w niej obraz współczesnej, polskiej wsi dość mocno odbiega od tego, do którego przyzwyczaił swoich widzów Andrzej Barański. Proza Masternaka portretuje rodzimą prowincję bez taryfy ulgowej, nie stroni od naturalizmu, wieś w jego utworach nie jest ani spokojna, ani wesoła, choć z drugiej strony nie szokuje też brudem, prymitywizmem i brutalnością jak np. w filmach Wojciecha Smarzowskiego. Tak czy owak trudno się w niej doszukać nieco idyllicznej, poetyckiej, czułej aury, obecnej w licznych dziełach Barańskiego i definiującej poniekąd jego artystyczne emploi. W "Księstwie" twórca "Dwóch księżyców" wyraźnie odchodzi od stylu, który przez wiele lat stanowił jego wizytówkę i odważnie rusza śladem wytyczonym przez Masternaka. Czarno - biała kolorystyka filmu skutecznie odwraca uwagę widza od niewątpliwie istniejącej malowniczości sielskiego pejzażu i piękna lokalnej przyrody. Na pierwszy plan wysuwają się ludzie z ich nierzadko przetrąconymi życiorysami, zwierzęcymi odruchami i starannie skrywanymi ciemnymi sprawkami. Na ich tle Zbyszek, główny bohater filmu, przypomina tańczącego jastrzębia (by przywołać tytuł zapomnianej już nieco powieści Juliana Kawalca), jest wyalienowanym dziwolągiem, nie potrafiącym się odnaleźć ani w rodzinnej wsi (gdzie na przemian śmieją się z niego lub nim gardzą), ani w mieście, którego rozlicznym wymaganiom nie potrafi sprostać. A przy tym jak miecz Damoklesa wisi jeszcze nad nim duchowy testament ojca, podobnego jak on nieszczęśliwego "freaka", który całe życie wpajał synowi, że ich ród wywodzi się z książąt, tylko z biegiem czasu "schłopiał" i dopiero właśnie on - Zbyszek - powinien być tym, który przywróci nazwisku dawną świetność, zaistnieje w wielkim świecie i odniesie sukces. Jednak film Barańskiego nie jest tylko poruszającą opowieścią o wyobcowaniu i trudnym poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi. To także raz niemal dramatyczna, a innym razem ocierająca się o satyrę i groteskę panorama losów współczesnych polskich chłopów i ich dzieci, przeżywających gorzkie rozczarowania, kiedy ideały i marzenia sięgają bruku lub kiedy kolejne nadzieje na poprawę życia upadają, a pozostaje tylko codzienna, monotonna harówka. Barański nie byłby jednak sobą, gdyby tego tyleż realistycznego, co i ponurego obrazu nie rozświetlały, choćby z rzadka, wizualne metafory (jak choćby w scenie kończącej film) oraz sekwencje, ukazujące pokłady wrażliwości, zalegające na dnie ludzkiej duszy, pozornie całkowicie stwardniałej od codziennej, bezwzględnej walki o byt (jak w sekwencji prowadzenia wiejskich psów do uśpienia z powodu groźby epidemii). Polska, lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Wywodzący się z biednej, świętokrzyskiej wsi Zbyszek znajduje się na życiowym rozdrożu. Kiedy jego świetnie się zapowiadająca kariera piłkarska legła w gruzach z powodu złośliwego faulu zazdrosnego kolegi postanowił wyjechać do miasta i studiować prawo. Jednak po części z biedy (brakowało mu pieniędzy na książki), a po części z powodu trudności z zaadaptowaniem się do życia w nowym środowisku również i tu mu się nie powiodło. Oblał egzamin "ostatniej szansy" i musiał pożegnać się z uczelnią. Stało się to również powodem rozstania z ukochaną dziewczyną, która - lepiej poradziwszy sobie w mieście - nie zamierza pożegnać się ze swymi planami na przyszłość, by razem ze Zbyszkiem wrócić na wieś. Zbyszek wszakże r