Loading...
TVP Polonia - 2024-04-26 07:00
magazyn kulinarny
Widok z murów twierdzy w miejscowości Salobrena doskonale opisuje całą dzisiejszą podróż. Fragment wybrzeża Morza Śródziemnego położony na południe od masywu Sierra Nevada nosi nazwę Costa Tropical. Zgodnie z tą nazwą, miejscowa żyzna nizina, utworzona z materiału nanoszonego w ciągu wieków przez rzekę Guadalfeo, jest idealnym terenem do upraw owoców tropikalnych. Korzenie miasta Salobrena sięgają XII wieku przed Chrystusem. Założyli je Fenicjanie. To, co widać dzisiaj: arabskie białe domy i płaskie dachy, to historia nieco późniejsza. Zaś kute żeliwne kraty i balkony to już Hiszpanie. A wszystko razem to po prostu czysta Andaluzja. Królowie z Alhambry spędzali tutaj lato. W Granadzie upał, a tu ożywcza bryza od morza. Okolice miasta Salobrena słyną z plantacji owoców tropikalnych. Robert udaje się do ogrodu, w którym prosto z drzewa można zjeść mango, awokado, chirimoyę, liczi, kumkwaty i limonkwaty. Inną tropikalną specjalnością regionu jest trzcina cukrowa i wyrabiany z niej rum Montero, czyli górski (jedyny taki w całej Hiszpanii). Degustacja trunku odbywa się w specjalnej salce. Na barze przed Robertem cztery apteczne butle z przezroczystego szkła i cztery kieliszki. Różne kolory trunków. Czysty biały destylat ma 80% alkoholu, jest rozcieńczany do 60%. Rum po leżakowaniu w nowej beczce. Rum ze starej beczki (blady). I wreszcie rum 10 - letni, czyli król rumów wszelakich. W miejscowości Almunecar znajduje się kolejna na Costa Tropical atrakcja historyczno - kulinarna. Jes to fabryka sosu rybnego garum, która przez 800 lat dostarczała tego przysmaku na najbogatsze stoły starożytnego Rzymu. W Almunecar poznamy też przepis na miecznika w sosie pomarańczowym, którego Robert przygotuje na plaży. A potem wprost z tropików udajemy się w śnieżne góry, oddalone raptem o 100 km. Po atrakcjach zjazdowych naszego podróżnika czeka wieczorna uczta w barach tapas. Ale najpierw, na otwartym tarasie baru cydrowego, Robert podziwia zachód słońca i raczy się cydrem. To świetny napój przed kolacją. Przed zachodem słońca nikt w Hiszpanii do kolacji nie siada. A kolację Robert zje w Pradollano. Najpierw uda się do baru La Muralla, której specjalnością są mięsa z rusztu, opalanego węglem drzewnym. Podają tu pinchos, czyli małe porcyjki degustacyjne. Robert spróbuje trzech dań. Do tego wino i oliwa - jak kto chce. Po mięsnych zakąskach z rusztu pora na kolejne tapas - już w innym lokalu. Będą to małże zapiekane z serem brie i pasztet z drobiu.