Loading...
TVP HD - 2024-03-10 06:20
magazyn kulinarny
W tym odcinku Robert zwiedza Hamburg i okolice. Czy można tu znaleźć bardziej romantyczną scenerię niż pole ziemniaków, zwłaszcza w czasie wykopków? Kartofliska były często opisywane w literaturze, np. w "Blaszanym bębenku" Güntera Grassa. Ale przejdźmy do konkretów. Robert asystuje przy zmechanizowanych wykopkach w podhamburskiej wsi, skąd kartofle trafiają na stoły metropolii. Pierwszy tydzień po zbiorach ma wielkie znaczenie dla jakości plonów. Prosto z pola ziemniaki ładuje się do przewiewnych drucianych skrzyń, w których są przewożone do hali magazynowej, gdzie są chłodzone i suszone. Hala jest słabo oświetlona bladym, zielonym światłem, które sprawia, że ziemniaki nie zielenieją. Zielony kolor wskazuje, że w ziemniaku wytworzyła się solanina - szkodliwa substancja, która może powodować zaburzenia, a nawet zatrucia pokarmowe. W tym magazynie można składować co roku 5 tys. ton ziemniaków. Dopiero, kiedy zamówią je klienci, są sortowane, myte, kalibrowane i wedle odmian trafiają na rynek. W Hamburgu największym wyborem ziemniaczanych dań może się poszczycić restauracja Kartoffelkeller. Robert zamawia ich tam siedem, po czym rusza zwiedzać Hamburg. Na początek miejsce najbardziej reprezentacyjne: plac ratuszowy i sam ratusz, a na nim figury dwudziestu cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Przez Hamburg przepływają dwie rzeki: Alster i Bille. Rzeka Alster tworzy w centrum miasta dwa jeziora, większe i mniejsze. Jest tu też mnóstwo kanałów i śluz. A samych mostów ponad 2 tysiące. Robert wybiera się w rejs statkiem wycieczkowym. Zwiedza dzielnicę portową Hafencity oraz słynne kawiarniane arkady, gdzie degustuje Alterwasser, czyli popularne w Niemczech piwo z lemoniadą. W Hamburgu jest jeszcze trzecia rzeka, Łaba, chyba najważniejsza, bo łączy miasto z Morzem Północnym. Ciekawym turystycznie miejscem jest pusty plac z resztkami murów zburzonego kościoła i zachowaną wieżą. Kościół wzniesiony w średniowieczu dla żeglarzy za patrona miał św. Mikołaja. Po alianckich nalotach została z niego tylko wieża. By zobaczyć, jak wyglądał Hamburg przed wojną, trzeba przyjść na most Holzbrücke. Kiedyś był drewniany - stąd nazwa. Z mostu widać tyły ulicy Deichstrasse, gdzie można podziwiać ocalałą średniowieczną zabudowę - wąskie, hanzeatyckie domy. Wzdłuż kanałów ciągnie się skupisko spichlerzy, jedno z największych na świecie, zwane Miastem Spichlerzy. Hamburg był przez wieki wolnym miastem hanzeatyckim, stracił ten przywilej po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku, po zwycięstwie Prus nad Francją. Żeby pomóc mu gospodarczo, wydzielono specjalną strefę i zbudowano spichrze. W jednym ze spichlerzy urządzono Muzeum Przypraw, gdzie można zaopatrzyć się np. w mieszankę curry, aby następnie przyrządzić, jak to czyni Robert, hamburskiego dorsza w sosie z curry właśnie. Na deser, równie ostra jak dorsz, niegrzeczna dzielnica Sankt Pauli. Niemal wszędzie portowe dzielnice są pełne tancbud, zamtuzów i lupanarów, ale Sankt Pauli przoduje w tej dziedzinie. Jej główna arteria to Reeperbahn. Sankt Pauli kojarzy się z Beatlesami, którzy tu zaczynali swoją karierę. W latach 1960 - 62 grali w tutejszych klubach. Po powrocie do Anglii nagrali album "Please Please Me". Na zakończenie spaceru po słynnej dzielnicy Robert odwiedza bar turecki, gdzie degustuje trzy dania: placek ze szpinakiem i serem, kebab döner i falafel, czyli smażone kulki lub kotleciki z ciecierzycy i bobu.