Loading...
TVP 1 - 2024-06-21 01:05
komedia
Filmy Marka Koterskiego niełatwo poddać gatunkowym klasyfikacjom. Reżyser bowiem potrafi umiejętnie żonglować konwencjami. Raz bliżej mu do groteski i awangardy ("Dom wariatów" 1984), kiedy indziej znów "skręca" w kierunku komediodramatu z domieszką czarnego humoru i kina psychologicznego ("Życie wewnętrzne" 1986, "Porno" 1989, "Dzień świra" 2002). Wszystkie dotychczasowe filmy Koterskiego mają jednak wspólny motyw. Jest nim duchowy upadek człowieka, próba opisu i analizy przyczyn jego wewnętrznej degrengolady, na zewnątrz objawiającej się rozpadem więzi rodzinnych i niemożnością autentycznego zaangażowania w związek uczuciowy. Bohaterowie Koterskiego to zwykle jednostki "wydrążone", wyobcowane, utożsamiające potrzeby emocjonalne z fizycznymi popędami, najczęściej seksualnym. Podobnie jest w "Nic śmiesznego". Główny bohater, Adam Miauczyński, to reżyser filmów pornograficznych. Został nim w nadziei zdobycia sławy i bogactwa. Jednak mija już czterdziestka, a młodzieńczym marzeniom wciąż daleko do realizacji. Przez długi czas Miauczyński był tylko drugim reżyserem, na dodatek nieustannie wyrzucanym z pracy za nieudolność. Zamiast luksusowego samochodu i podróży po świecie ma dziesięcioletniego "malucha" i od dwudziestu lat mieszka w mieście, którego serdecznie nienawidzi. Z powodzeniem u płci przeciwnej też nie jest najlepiej. Wszystkie atrakcyjne dziewczyny, które przechodzą przez jego łóżko, to byłe przyjaciółki kumpla. Co zaś do miłości "na całe życie", to właśnie się z nią rozwiódł. Złośliwy los sprawił wszakże, że nadal mieszkają razem. Jakby tego nie było dość, Adam nie może się pocieszyć nawet szczęśliwym dzieciństwem. Jako noworodek zbyt długo leżał w szpitalu w mokrej pieluszce, w wyniku czego obtarł sobie nogi do krwi. Ślady pozostały do dziś. Jego matka, nie mogąc znieść, że nie ma córki, ubierała malca w dziewczęce fatałaszki. Wszystkie te niewesołe myśli przychodzą Miauczyńskiemu do głowy... w prosektorium. Teraz, jako trup może spojrzeć z dystansu na całą swą żałosną egzystencję. Monolog wewnętrzny rozpoczyna od smutnej konstatacji: "Nie spotkało mnie w życiu nic śmiesznego". Część krytyki porównywała film Koterskiego do słynnego "Zezowatego szczęścia" Andrzeja Munka. Miauczyński pod wieloma względami przypomina Piszczyka. Podobnie jak on jest wiecznym pechowcem, którego ambicje są wprost proporcjonalne do nieudacznictwa. Jego groteskowo-humorystyczne perypetie również kryją głębsze treści, dotyczące polskich przywar, kompleksów i ograniczeń. Jeden z krytyków pisał: ""Nic śmiesznego" jest przede wszystkim filmem bardzo polskim. O naszym malkontenctwie, o niemożnościach, o marazmie inteligenta, który nie potrafi znaleźć sposobu na życie i liczy, że dobrobyt i szczęście spłyną mu w ręce same. Koterski śmieje się z wszystkiego i wszystkich. Z absurdalnej rzeczywistości wokół, ze środowiska filmowego, z siebie samego. "Nic śmiesznego" to pewnie trochę i rozliczenie z jego własnym życiem, z jego tęsknotami i marzeniami. Rozliczenie bardzo gorzkie, pomimo salw śmiechu, które co chwila wybuchają na sali".