You are using an outdated browser. For a faster, safer browsing experience, upgrade for free today.

Loading...


TVP 1
TVP 2
Polsat
TVN
TV 4
PULS
PULS 2
TVN 7
TV 6
Super Polsat
Stopklatka TV
Eska TV
TTV
Polo TV
ATM Rozrywka
TV Trwam
Fokus TV
TVP ABC
TVP Kultura
TVP Sport
TVP Info
TVP Historia
TVP Seriale
TVP HD
TVN Style
TVP Polonia
Tele 5
Teatr Telewizji - Trans - Atlantyk

TVP Kultura - 2024-05-28 20:00

spektakl teatralny

Czas: 142 min, Polska 1990 Autor: Witold Gombrowicz Adaptacja i reżyseria: Mikołaj Grabowski Realizacja tv: Krzysztof Łopalewski Muzyka: Józef Rychlik Występują: Mikołaj Grabowski (Gombrowicz), Jan Peszek (Gonzalo), Władysław Dewoyno (Tomasz), Bogusław Sochnacki (Minister Kosiubidzki), Janusz Śmiłek (Ignac), Ireneusz Kaskiewicz (Baron), Andrzej Herder (Pyckal), Marek Kołaczkowski (Ciumkała), Jarosław Pilarski (Radca Podsrocki), Marek Sobczyk (Rachmistrz Rapacki), Andrzej Wichrowski (Cieciszowski), Ewa Wichrowska (Panna Zofia), Leon Charewicz (Księgowy Józef), Stanisław Jaskułka (Pułkownik Fichcik) i inni

"Odczuwam potrzebę przekazania Rodzinie, krewnym i przyjaciołom moim tego oto zaczątku przygód moich, już dziesięcioletnich, w argentyńskiej stolicy" - tak zaczyna się "Trans-Atlantyk" Witolda Gombrowicza i spektakl Mikołaja Grabowskiego, będący niemal dosłownym przekładem tej powieści na język teatru. Premiera sceniczna inscenizacji miała miejsce w Teatrze im. Jaracza w Łodzi w 1981 roku. Wersję telewizyjną, nieco zmodyfikowaną, zrealizowano 9 lat później. W swym długim, blisko dwuipółgodzinnym przedstawieniu, Grabowski ograniczył do minimum scenografię. Zaufał całkowicie sile Gombrowiczowskiego tekstu oraz umiejętnościom aktorów. Intuicja go nie zawiodła. Powstał spektakl znakomity, ozdobiony kilkoma świetnymi kreacjami (Grabowski, Peszek, Sochnacki), pełen humoru, a zarazem mądrości. Obrazoburczość powieści została tu i ówdzie inteligentnie podkreślona przez drobne interwencje reżyserskie. Grabowski uniknął wszakże pułapki taniego szokowania widza i bezmyślnego szargania świętości. Z wyczuciem wyakcentował natomiast główne myślowe postulaty Gombrowicza zawarte w "Trans-Atlantyku". Bystro dostrzegł, że autor "Ferdydurke" sięgnął po drastyczne środki po to, by spowodować u odbiorcy wstrząs intelektualny i egzystencjalny, by wyrwać go ze skorupy stereotypów, uwolnić z pęt naskórkowo pojętej kultury, tradycji i religijności. Te ostatnie bowiem, nieodnawiane pod wpływem zmieniającej się rzeczywistości, zastygły w groteskowe archiwum obyczajów i rytuałów. Głównym bohaterem powieści i sztuki jest Witold Gombrowicz. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z utworem biograficznym. Jak wyjaśniał pisarz w przedmowach i komentarzach do książki, "Trans-Atlantyku" nie należy interpretować jako powieści z kluczem. Nie jest to zresztą jedyny utwór Gombrowicza, w którym główny bohater nosi imię i nazwisko autora. Akcja przedstawienia zaczyna się pod koniec sierpnia 1939 roku, kiedy Witold Gombrowicz w towarzystwie przyjaciela Czesława Straszewicza przypływa do brzegów Buenos Aires. Niedługo potem w Polsce wybucha wojna. Straszewicz razem z innymi przybyłymi do Argentyny rodakami decyduje się wracać, by pomóc ojczyźnie w trudnej chwili. Do kraju dostać się nie można, więc pozostaje płynąć do Anglii i ewentualnie tam zaciągnąć się do wojska. Gombrowicz wszakże, ku niemiłemu zaskoczeniu rodaków, postanawia zostać. Zamierza zgłosić się do miejscowego poselstwa, by nie być uznanym za dezertera. W głębi duszy jednak nie jest pewien, czy to uczyni, albowiem Polski i polskości w jej międzywojennym wydaniu ma serdecznie dosyć. Będąc daleko od kraju, staje przed niepowtarzalną szansą: uwolnienia się od ciśnienia narodowej Formy i rzucenia się na nieznane wody "czystego życia". Marzenia marzeniami, ale żyć z czegoś trzeba. Dzięki pośrednictwu polonusa Cieciszowskiego bohater nawiązuje kontakt z lokalnymi przedsiębiorcami - rodakami Baronem, Pyckalem i Ciumkałą, w firmie których dostaje posadę. Zgłasza się też mimo wszystko do poselstwa, gdzie minister Kosiubidzki od razu pragnie obsadzić go w roli zawodowego gloryfikatora polskiego patriotyzmu wobec cudzoziemców. Gombrowicz jest zdruzgotany. Oto znów, chcąc nie

wstecz