Loading...
TVP Historia - 2024-04-06 14:25
melodramat
Trzecia ekranizacja wydanej w 1908 r. powieści Heleny Mniszkówny (do 1939 r. książka była wznawiana przeszło 20 razy). Tytuł "Trędowata" stał się w powszechnej świadomości symbolem kiczu, hasłem wywołującym charakterystyczne reakcje - miażdżące opinie krytyków i aplauz tzw. szerokiej publiczności. Z takim przyjęciem spotkały się obie przedwojenne adaptacje filmowe - niema z 1920 r. , w reżyserii Edwarda Puchalskiego i Józefa Węgrzyna, z Jadwigą Smosarską i Bolesławem Mierzejewskim, oraz dźwiękowa z 1936 r. , w reżyserii Juliusza Gardana, z Elżbietą Barszczewską i Franciszkiem Brodniewiczem w rolach nieszczęśliwych kochanków. Po wojnie powieść Mniszkówny, długo niewydawana, staje się mitem, na czarnym rynku za odbitki maszynopisowe płacono horrendalne sumy. Gdy wreszcie książkę w 1973 r. wznowiono, zniknęła z księgarni błyskawicznie, a jej adaptacje sceniczne zaczęły ratować budżet teatrów, które zdecydowały się wprowadzić na afisz tytuł niezawodnie przyciągający masową publiczność. Wreszcie z fenomenem "Trędowatej" zmierzył się twórca "Potopu". Już w czasie realizacji Jerzy Hoffman podkreślał, że nie chce robić pastiszu ani parodii, tylko zwyczajny melodramat, film całkiem serio o nieszczęśliwej miłości. Wykreślił z tekstu wiele wątków ubocznych, zredukował do minimum egzotyczną otoczkę "z życia wyższych sfer". Zrealizował kulturalny film w stylu retro, z pięknymi zdjęciami Stanisława Lotha (wnętrza pałacu w Łańcucie, powozy, parki i ogrody, m.in. w Książu) i dobrą muzyką Wojciecha Kilara. W pierwszoplanowych rolach wystąpili Elżbieta Starostecka (piękna, wrażliwa Stefcia Rudecka), Leszek Teleszyński (zabójczo przystojny ordynat Waldemar Michorowski), Czesław Wołłejko (bardzo prawdziwy w roli starego ordynata), Jadwiga Barańska (trochę z przymrużeniem oka zagrana baronowa Elzonowska), Irena Malkiewicz (godna księżna Podhorecka; w "Trędowatej" z 1936 r. debiutowała rolą Melanii). Ordynat Michorowski poznaje guwernantkę swej kuzynki Luci. Zakochuje się w pannie Stefanii Rudeckiej, zdobywa jej wzajemność. Ich miłość bulwersuje arystokratyczne środowisko. Szlachetnie urodzone damy i wykwintni panowie podczas balu jednoznacznie dają odczuć ubogiej dziewczynie, że wśród nich zawsze będzie trędowata, a jej małżeństwo z panem na Głębowiczach byłoby niewybaczalnym mezaliansem. Zrozpaczona Stefcia biegnie w strugach ulewnego deszczu przez park. Wkrótce spełni się to, co jej przeznaczone.