Loading...
TVP 1 - 2024-08-07 01:20
komedia
Wschodnią granicę Polski przekracza autobus pełen drobnych handlarzy zza Buga, udających się na przygraniczny bazar. W lesie autobus zostaje napadnięty przez bandę "reketierów", dowodzonych przez pewnego Ukraińca, kamuflującego się pod pseudonimem "Gruzin". Przestępcy zmuszają handlarzy do złożenia haraczu. Wśród pokrzywdzonych jest młoda dziewczyna Marusia. Choć w porównaniu z innymi traci stosunkowo niewiele, to jako jedyna decyduje się zawiadomić policję. Najbliżej ma do komisariatu w Królowym Moście. Jest głównym świadkiem napadu, miejscowy komisarz postanawia więc na pewien czas zatrzymać ją w miasteczku. Proboszcz, faktycznie osoba numer jeden w okolicy, umieszcza Marusię w domu młodego organisty Witka, ćwiczącego właśnie "Ave Maria" na ślub córki burmistrza. Urocza przybyszka od razu wpada chłopakowi w oko, lecz nieśmiałość uniemożliwia mu rozpoczęcie otwartych zalotów. Kiedy proboszcz odkrywa, że dziewczyna ma piękny głos, postanawia za wszelką cenę zatrzymać ją do dnia ślubu. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż Marusia myśli przede wszystkim o odzyskaniu utraconej gotówki. Choć z drugiej strony zarówno miasteczko, jak i Witek coraz bardziej się jej podobają. "Czytając pamiętniki Marii Dąbrowskiej, natknąłem się na refleksję, dotyczącą jakiejś wizyty w małym miasteczku, jakiejś kolacji w towarzystwie lekarza, proboszcza i aptekarza: "Jakaż ta prowincja duchowo samowystarczalna, jak właściwie ona nas do niczego nie potrzebuje... "Pomyślałem sobie, że jeśli mamy gdzieś szukać jakichś wartości, o których w mieście dawno zapomnieliśmy, to właśnie w prowincjonalnym miasteczku na Białostocczyźnie, cokolwiek by to znaczyło" - mówił w jednym z wywiadów Jacek Bromski. Przyczyną powstania "U Pana Boga za piecem" nie było jednak reżyserskie pragnienie apoteozy tradycyjnego polskiego etosu. To pojawiło się nieco później. Najpierw Studio Filmowe "OKO" zaproponowało Bromskiemu scenariusz, którego akcja toczy się w prowincjonalnym miasteczku. Potem reżyser przypomniał sobie o Białostockim Teatrze Lalek, który niegdyś zrobił na nim wielkie wrażenie. W efekcie większość ról w "U Pana Boga za piecem" zagrali aktorzy tej sceny, a miasteczko ze scenariusza zostało umieszczone przy wschodniej granicy i nazwane Królowym Mostem. Skoro mieszkańcy Białostocczyzny wcielili się w filmowe postacie z macierzystego regionu, to główną rolę Rosjanki mogła zagrać tylko Rosjanka. Na próbne zdjęcia w Moskwie stawiło się około pięćdziesięciu kandydatek. Rywalizację wygrała aktorka sławnego Teatru na Tagance Ira Łaczina, która, mimo młodego wieku, miała już na koncie występy po francusku i angielsku. Krytyka przyjęła komedię Bromskiego życzliwie. "W końcu na ekranach pojawiły się filmy, świadczące, że twórcy przestali się wstydzić polskiej, niekiedy żenującej, niekiedy magicznej swojskości" - donosiła prasa. Potwierdzeniem tych opinii były liczne wyróżnienia, w tym nagrody publiczności na festiwalach w Słupcy k. Konina (1999) i w Chicago (1998), Brązowe Grono na Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie (1998), Brązowy Granat na Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu (1999) oraz grad laurów na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku - Gdyni ("Złoty Klakier" oraz za dźwięk, drugoplanową rolę męską, scenariusz, reżyserię i inne).