Loading...
TVP Historia - 2023-12-16 09:10
serial fantastyczno-przygodowy
"Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej. Szedł pieszo, a objuczonego konia prowadził za uzdę. Było późne popołudnie i kramy powroźników i rymarzy były już zamknięte, a uliczka pusta. Było ciepło, a człowiek ten miał na sobie czarny płaszcz narzucony na ramiona. Zwracał uwagę" - tak rozpoczyna się opowiadanie "Wiedźmin" Andrzeja Sapkowskiego, które dało początek siedmiotomowemu cyklowi przygód tytułowego bohatera. Przygód, które zyskały sobie ogromną, międzynarodową popularność, a wśród licznych zwolenników literatury SF wręcz kultowy status. Książki Sapkowskiego zaczęto nawet porównywać do prozy Tolkiena, absolutnego mistrza i niekwestionowanego prawodawcy gatunku fantasy. Znaleźli się tacy (i nie jest ich wcale tak mało), którzy sagę o Wiedźminie cenią wyżej niż "Władcę Pierścieni". Geralt z Rivii, bohater z krwi i kości, pełen bardzo ludzkich wahań i sprzeczności, jest im dużo bliższy od baśniowych hobbitów, w których świecie zawsze wiadomo, gdzie jest dobro, a gdzie zło. Geralt to mentalnie typ na wskroś współczesny, rozdarty wewnętrznie outsider, duchowy wyrzutek o zachwianym poczuciu tożsamości. Zbyt ludzki jak na wiedźmina, zbyt groźny i tajemniczy jak na człowieka. To ktoś, kto zawsze i wszędzie wzbudza nieufność. "Zwraca uwagę", ale raczej w tym pejoratywnym znaczeniu, chociaż stara się kierować zasadami honoru i chronić ludzi przed zagrożeniami, którym sami nie mogą podołać. Geralt czuje, cierpi i rozumie często więcej niż pogardzający nim ludzie. Dlatego dochodzi do wniosku, że są oni gorsi od niejednego monstrum, z którym musiał walczyć. Okrutni, bezwzględni, podli, zakłamani, chciwi - jakże trudno im służyć zgodnie z kodeksem Wiedźmina. Fenomen popularności cyklu Sapkowskiego sprawił, że było tylko kwestią czasu, kiedy po sagę o Wiedźminie sięgnie kino. Przymiarek i "wstępnych rozmów" nie brakowało, lecz na poważnie ekranizacją Sapkowskiego zajęli się dopiero Michał Szczerbic i Marek Brodzki. Ich wyobrażenia o kształcie przyszłego filmu nie odbiegały zbytnio od wizji pisarza. Pomimo to scenariusz powstawał w ogniu licznych dyskusji i kontrowersji. W rezultacie postanowiono zaadaptować dwa pierwsze tomy opowiadań o przygodach Geralta. Odpowiedzialność za scenariusz wziął Michał Szczerbic, reżyserii podjął się debiutujący w tej roli w kinie Marek Brodzki. Pieniądze na produkcję wyłożył sam Lew Rywin, zaangażowano aktorską śmietankę z Michałem Żebrowskim na czele, znakomitą muzykę napisał Grzegorz Ciechowski, przeprowadzono profesjonalną oraz efektowną kampanię promocyjną i... film zrobił klapę. Krytyka nie zostawiła na nim suchej nitki, widzowie wychodzili z kin rozczarowani. "Wiedźminowi" zarzucano zwłaszcza niespójność fabuły i nieudane efekty specjalne, które dla utworu w tej konwencji mają przecież fundamentalne znaczenie. To, co nie do końca sprawdziło się w kinie, zupełnie inaczej zdaje egzamin w postaci serialu. Dzięki podziałowi na 13 części, a także wprowadzeniu nowych wątków i postaci, fabuła zdecydowanie zyskuje na klarowności. Sylwetki kluczowych bohaterów przestają szeleścić papierem, a zyskują na psychologicznej głębi, podobnie jak i relacje między nimi. Skromność efektów specjalnych (mimo sporego jak na polskie warunki budżetu) twórcy rekompensują pięknymi plenerami i nieco mrocznym, niepokojącym klimatem całości. Więcej pola do popisu mają też aktorzy, wszak 13 godzin serialu to nie to samo, co 130 minut filmu.