Loading...
TVP 2 - 2024-06-05 00:05
film obyczajowy
Debiut kinowy Radosława Piwowarskiego, a zarazem doskonała próbka jego stylu. "Yesterday" podobnie jak późniejsze filmy autora "Ciuciubabki" to opowieść o uczuciach, w której satyra miesza się z dramatem, humor z powagą, liryzm z tragedią. Głównym bohaterem jest tu jednak nie tyle konkretna osoba, co muzyka legendarnych The Beatles. To właśnie ona napędza machinę filmowej narracji i nadaje sens działaniom postaci. Jest rok 1964. W prowincjonalnym polskim miasteczku czterej uczniowie klasy maturalnej przeżywają fascynację piosenkami "czwórki z Liverpoolu". Nadają sobie pseudonimy od imion słynnych muzyków. Zakładają zespół, grający utwory Lennona i McCartneya. W poststalinowskiej rzeczywistości nie spotyka się to rzecz jasna z uznaniem. Przeciwko są nauczyciele, rodzice, nawet ksiądz. Razi ich głośna muzyka, nonkonformizm chłopców, ich długie włosy. Mimo licznych przeszkód, ryzykując zdrowie, a nawet życie John, Paul, George i Ringo kontynuują próby. Niebawem w ich życiu pojawia się piękna dziewczyna z sąsiedniego liceum. Zawraca w głowie dwóm członkom zespołu. Z rywalizacji zwycięsko wychodzi Ringo. Nie oznacza to bynajmniej, że odtąd jego związek z Anią będzie usłany różami. Reżyser z imponującą lekkością ukazuje emocjonalny świat bohaterów, z poetyckim wdziękiem wprowadza nas w krąg blasków i cieni młodzieńczych porywów miłosnych. Piwowarski łączy talent narracyjny, nerw komediowy z umiejętnością tworzenia nastroju. W mistrzowski sposób splata materię komediową i liryczną. Daje widzom okazję nie tylko do beztroskiego rozbawienia, ale nawet wzruszenia"- pisał o "Yesterday" jeden z krytyków. Początkowo jednak debiut Piwowarskiego przeszedł niemal bez echa. Widownia "nie padła na kolana", recenzenci sarkali, że reżyser nie miał wielkiego pojęcia o polskiej rzeczywistości lat sześćdziesiątych. Dopiero niespodziewane sukcesy filmu na Zachodzie (liczne nagrody m. in. na festiwalach w Wenecji i San Sebastian) diametralnie zmieniły sytuację. Doceniono nie tylko reżysera, lecz także piękne zdjęcia Witolda Adamka i znakomitą grę młodych aktorów z Piotrem Siwkiewiczem na czele. Kolejne dokonania Radosława Piwowarskiego (m. in. "Kochankowie mojej mamy", "Kolejność uczuć") dowiodły, że ich twórca w pełni zasługuje na miejsce w ścisłej czołówce współczesnych polskich reżyserów.