Loading...
TVP Historia - 2024-02-25 21:15
komedia
Jesień 1942 roku. Na warszawskim Żoliborzu odbywa się konspiracyjne spotkanie oficerów AK. Rotmistrz Leliwa informuje zebranych, że dowództwo powołało oddział do zadań specjalnych oznaczony kryptonimem "Litzmanstadt". Dowódcą mianowano majora Jeremiego. Pierwszą misją grupy jest zdobycie gotówki na zakup broni i amunicji od armii włoskiej, która, wycofana z frontu wschodniego, tymczasowo stacjonuje w Polsce. Warunki finansowe stawiane przez Włochów przekraczają możliwości Armii Krajowej. Wywiad AK ustala jednak, że w jednym z łódzkich banków Niemcy przechowują gigantyczną fortunę w złocie. Problem tylko, jak ją zdobyć. Wszystkie tradycyjne metody (wysadzenie drzwi sejfu, sterroryzowanie personelu w celu zdobycia szyfru otwierającego zamki) w warunkach okupacyjnych nie rokują szans powodzenia. Jedyny sposób to dobry kasiarz. Na szczęście, wśród podwładnych Jeremiego jest sierżant Rudy, który przed wojną współpracował z prawdziwymi mistrzami ogołacania kas pancernych. Niestety, obaj, z przyczyn od siebie niezależnych, rozstali się z zawodem. Silberman przebywa w getcie, zaś "mecenas" Kania w więzieniu. Grupa "Litzmanstadt" musi jednak jakoś rozwiązać ten problem, gdyż niecierpliwieni Włosi gotowi poszukać na swój towar innych kupców. "Złoto dezerterów" to kontynuacja "C. K. Dezerterów", największego polskiego przeboju kinowego lat osiemdziesiątych (7 mln widzów). Jego bohaterami było pięciu zbiegów z cesarsko - królewskiej armii: cwany Polak Kaniowski (w skrócie: Kania), wiedeński Żyd Haber, Włoch Baldini, Węgier Benedek i Czech Chudej. Wszyscy ponownie się spotykają, mimo że akcja "Złota dezerterów" toczy się ponad dwadzieścia lat później, w czasie II wojny światowej. Obok nich pojawiają się także nowe, niezwykle ważne dla fabuły postaci, grane przez czołówkę polskich aktorów. Wśród wykonawców najliczniej reprezentowana jest rodzina Wiktora Zborowskiego. Na planie "Złota dezerterów" zadebiutowały jego matka Hanna i córka Zosia, znalazło się też miejsce dla wuja (Jan Kobuszewski) i samego Zborowskiego. Pewną niespodziankę stanowił występ Bogusława Lindy, który jako Rudy ujawnił w filmie Majewskiego spory talent komediowy. W "C. K. Dezerterach" z racji daty premiery (1986 rok), krytyka często dopatrywała się drwiny ze sprawców stanu wojennego. Wymowa "Złota dezerterów" jest inna. Oprócz kpiny z niektórych naszych narodowych przywar film ten stanowi przede wszystkim pochwałę odwagi i poświęcenia nie w imię podniosłych haseł, lecz przyjaźni i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. "Złoto..." to także próba dowartościowania tzw. pozytywnego myślenia jako postawy życiowej. Lepiej wierzyć w sukces, niż załamywać ręce, lepiej być sprytnym i przedsiębiorczym, niż dobrowolnie skazywać się na przeciętność i nudę. Lepiej wreszcie kierować się zdrowym rozsądkiem, aniżeli bezrozumnymi porywami. "Jest w tym filmie taka scena, w której szkolący młodych komandosów podporucznik mówi im, że trzeba walczyć tak, by nie zginąć głupio, bo ich życie jest bardziej potrzebne ojczyźnie niż śmierć" - mówił w jednym z wywiadów Janusz Majewski. Dość poważna to refleksja jak na komedię. Nie osłabia ona jednak humorystycznego wigoru "Złota dezerterów", lecz jedynie go "uszlachetnia".